top of page

Wchodząc przedpremierowo w "Ogród małych kroków"

  • Nasz.Book.Jedyny
  • 28 maj 2017
  • 4 minut(y) czytania

"(...) Moje panie, czas na małą penetrację. Spojrzałyśmy na niego. Zaczerwienił się. - Miałem na myśli penetrację gleby. - Usiadł obok nas i zanurzył dłoń w ziemi. To w niej dzieje się magia.(...)"

Czy jesteście w stanie wyobrazić sobie, ile satysfakcji mogą przynieść, samodzielnie wyhodowane pomidory? Podobno, dawniej były one określane

„jabłkami miłości”. No ale co to ma wspólnego z „Ogrodem małych kroków”? Ano trochę ma ;)

Czytając powieść Abbi Waxman, bez trudu odtwarzaliśmy w głowach, sceny jak z dobrego filmu o miłości. Jak zawsze zaskakujące dla nas jest to, z jaką łatwością amerykanie nawiązują znajomości. Ot, taki właśnie kurs ogrodnictwa. Wszyscy w nim uczestniczący, na „dzień, dobry” przedstawiają się sobie nawzajem i opowiadają kilka słów na swój temat. Zupełnie jak na spotkaniu AA. Jest to sympatyczne i pozytywne podejście w porównaniu z naszym, dość nieufnym spojrzeniu na drugiego człowieka. Zakładamy, że z naszą mentalnością, otwieranie na znajomości zaczynałoby się, gdzieś w okolicach przedostatniego spotkania ;) Ale nie tutaj, nie w tej historii...Tutaj wszystko dzieje się dość szybko. A ostatnia sobota szkolenia, wcale nie oznacza końca przyjaźni - wręcz przeciwnie.

Lili, główna bohaterka całego zamieszania, jest trzydziestoparoletnią wdową, z dwójką małoletnich córek. Jej przeżycia związane z utratą męża, który zginął w nieszczęśliwym wypadku, przewijają się praktycznie na każdym kroku. Mimo, załamania nerwowego potrafiła dojść do siebie, ale jak klasyczna (prawie każda) kobieta, ma sobie za złe tamten okres. Kierowana wyrzutami sumienia nie potrafi otworzyć się na kolejne znajomości, które mogłyby przerodzić się w coś więcej.

Obok niej pojawia się młodsza siostra, która oczywiście stara się ułożyć jej życie, pozostawiając samą siebie nieco na uboczu. Co niekoniecznie przynosi dobre rezultaty, i szybko przekonujemy się, że wbrew pozorom sama chciałaby się ustatkować.

Siostry dość przypadkowo trafiają na kurs ogrodnictwa, który jest tłem całej powieści. W dobie wzbogacania życia, o elementy w stylu „slow”, taki ogród staje się źródłem ukojenia i wewnętrznego wyciszenia.

"Zastanawiałam się, jak to możliwe, że mimo fizycznego zmęczenia jest mi tak dobrze. Prawdopodobnie dałoby się w tym odnaleźć jakąś metafizyczną mądrość, nie miałam jednak najmniejszego zamiaru jej szukać. Po raz pierwszy od dobrych kilku lat postanowiłam przestać myśleć i po prostu kopać."

Nie od dzisiaj wiadomo, że im bardziej dostarczamy swojemu organizmowi, zdrowego wysiłku tym lepiej czujemy się psychicznie. Doświadczają tego także pozostali uczestnicy, cosobotnich zajęć.

Autorka stworzyła opowiadanie, w którym obserwujemy zróżnicowane charakterologicznie, postacie. Otwieramy się na historie nietypowych związków, ciekawe relacje i nawiązywane przyjaźnie. Siadamy sobie jak w prywatnym gabinecie terapeutycznym i na uboczu, przyglądamy się pacjentom, wsłuchując w ich życiorysy. Bez problemu możemy odnaleźć w nich, kawałek swojego świata.

Jednak czy my potrafimy tak pozytywnie podejść do danych sytuacji? Co się z nami dzieje, kiedy tracimy pracę, jak to było w przypadku głównej bohaterki? Czy jako kobiety i matki, pozwalamy na taką swobodę naszym dzieciom, które grzebiąc w glinie, bawią się dżdżownicami? Pewnie część odpowiedziałaby, że tak, ale nie wszystkie ;)

Przyjemne jest w powieści Abbi Waxman, to energetyczne podejście, które ciągle się odczuwa. Mimo, trudnych relacji między siostrami i ich matką, dostrzegamy próby znalezienia wspólnego języka. Kobiety dawniej, będąc małymi córkami nie doświadczały w pełni ciepłych, matczynych uczuć. Krytyka i wprowadzanie w kompleksy przez matkę – modelkę, wywarły na nich swego rodzaju piętno, z którego w dorosłym życiu chcą się otrząsnąć. "(...) Nie sądzę, żeby udało nam się odkręcić całe lata dziwacznych stosunków, ale nie chcę, żeby zostało tak, jak jest. Potrafię myśleć o Danie i nie rozsypać się na kawałki. Możesz mi powiedzieć, że mnie kochasz, jeśli chcesz. Ja mogę przestać reagować na wszystko co mówisz, jakbym wciąż miała piętnaście lat.(...)"

No ale nie zapominając o wątkach miłosnych (bo nie o jednym tutaj mowa!), nawet one mają swój humorystyczny oddźwięk. Niejednokrotnie sami blokujemy swoje horyzonty, nie dostrzegając przez to, kogo możemy poznać.

"(...) Nie sądzę, by każdy z nas miał na świecie tylko jedną bratnią duszę. Uważam, że jest ich mnóstwo. (...) Codziennie setki ludzi mijają cię na ulicy i gdzieś, wśród nich może być ten, w którym gotowa byłabyś się zakochać, z którym mogłabyś mieć dzieci albo po prostu żyć w spokoju i harmonii do końca swoich dni. Ale co będzie, jeśli ten ktoś skręci za róg wcześniej niż ty albo cofnie się po coś, czego zapomniał, albo minutę dłużej będzie zamawiał kawę w Starbucksie... Wtedy pewnie nigdy się nie spotkacie. (...) To niebywałe, że ludzie w ogóle się w sobie zakochują. (...)"

Jak rozwiną się relacje między Lilian a jej nauczycielem, przekonacie się sami czytając powieść. O jakich, innych związkach jeszcze myślimy - tego również dowiecie się, zakupując egzemplarz Abbi Waxman ;) Dodatkowo, bardzo ciekawymi detalami, które pojawiły się w książce, są drobne rysunki warzyw oraz przedmiotów ogrodniczych. Wprowadzają one nas nie tylko, w każdy kolejny rozdział, ale również w tajniki upraw sezonowych. W końcu główna bohaterka jest doskonałą ilustratorką, książek dla dzieci a takie "notatki", mogą przydać się każdemu z nas. Nigdy nie wiadomo, czy nie najdzie nas ochota na stworzenie własnego ogródka.

Dziękujemy WYDAWNICTWO OTWARTE, za możliwość przedpremierowego zrecenzowania powieści.

ความคิดเห็น


bottom of page