"Mleko i miód" przesłaniem od Rupi Kaur?
- Nasz.Book.Jedyny
- 17 mar 2017
- 2 minut(y) czytania

Czarna oprawa, narysowane dwa owady i tytuł. Prosto, bezpretensjonalnie wydane wiersze. Fenomen? Na skalę niemal światową. Czy nas to urzekło? Raczej nie ale sukces trzeba docenić. Tomik czy też książka, zaczyna się od negatywnych słów zapisanych w formie... No właśnie, w jakiej formie? Prawdę powiedziawszy to nie wiemy. Ze strony krytyki porównywane wiersze są do zwykłych wersów, wyjętych prosto z instagrama. No i właśnie to nam się nie podoba. Generalnie wiele z tych "wierszy", tak jakby już pojawiło się w sieci i mamy wrażenie, że już gdzieś to czytaliśmy. Chwilami czuliśmy się tak, jakbyśmy czytali czyjeś smsy... Rupi porusza ważne kwestie w tak niestandardowy sposób. Zupełnie odmienny od tego, jaki zwykliśmy w poezji przyjmować.
Wczytując się w Jej biografię, czy też informacje na Jej temat zamieszczone w sieci, dowiadujemy się, że spisane przeżycia są biograficznym doświadczeniem. I to dało się odczuć. Wykorzystywanie seksualne, poniżanie i umniejszanie ze względu na pochodzenie, na kraj w jakim żyła. To nie są błahe tematy. Trzeba mieć wiele odwagi, żeby się z tym publicznie zmierzyć. Niestety mamy wrażenie, że większość zaczytujących się w tym tomiku, zupełnie nie rozumie przesłania ale to jest nasza subiektywna ocena, powstała na podstawie przeróżnych komentarzy. Z tej drugiej strony, Kaur zasługuje na pochwałę bo dotarła do naprawdę ogromnego grona odbiorców. I patrząc na nasz, krajowy, żenujący wynik czytelniczy - cieszy fakt, że chociaż tyle ludzie potrafią przeczytać. Że chociaż tyle potrafili wydać pieniędzy, na tą jedną książkę zamiast kolejnej, codziennej kawy ze Starbucksa...

Ale nie ironizując, dodamy jeszcze od siebie, że naprawdę podziwiamy Rupi za to, z czym próbuje walczyć. Jej rozgłos nabrał rozmachu po publikacji zdjęcia na IG, przez które wywołała oburzenie. Aplikacja Instagram, próbowała usunąć Jej zdjęcie, które tak bulwersowało chociaż nie pokazywało nagości a "jedynie" plamę krwi (miesiączkowej) na spodniach i pościeli. Taki absurd, aż woła o pomstę, bo gdy widzimy jakieś fejkowe konta z pornografią to zastanawiamy się nad tą, skrzętną kontrolą aplikacji. Powracając do wątku i podsumowania. Nie jesteśmy zachwyceni tym tomikiem i nie ugrzeje on miejsca na naszej półce, mimo doskonałego wyglądu. Dodatkowo, warto zaznaczyć, że rysunki graficzne również stworzyła autorka. Szanujemy i doceniamy jednak fakt, że dotarła Ona do tak wielkiego grona odbiorców bez (prawdopodobnie) sztucznie nadmuchanej promocji.
Comments