"Jeszcze jeden oddech" Paul Kalanithi
- Nasz.Book.Jedyny
- 1 lut 2017
- 2 minut(y) czytania

Temat śmierci nie jest tematem lubiany przez nikogo. Choćbyśmy się zapierali, to pogodzenie się z faktem, że czeka nas ostatni miesiąc życia, może rok, a może tylko tydzień nie będzie dla nikogo łatwym do przyswojenia. Co jest tego powodem? Strach. Po prostu boimy się tego co nam nie jest znane. Książka jest stosunkowo krótka i można ją przeczytać w jeden wieczór. Ale nie o prędkość tutaj chodzi. Z jednej strony nie wymaga myślenia ale na końcu skłania ku refleksji. Dlaczego dopiero na końcu? Bo nieżyjący autor nie daje nam odczuć, że żegna się z życiem. Doktor Paul Kalanithi opisuje ostatnie miesiące swojego życia w dużym skrócie ale bez ckliwości i rozpaczy, choć możemy się domyślać jak ciężko mu było. Pracował tak długo, na ile siły mu pozwoliły ale rak płuc odbiera siły nawet najwytrwalszym. Tytułowy "Jeszcze jeden oddech" to moment, którego nikt tak do końca się nie spodziewał bo według wyliczeń powinien żyć jeszcze dłużej... Książkę kończy Jego żona, którą o to poprosił. To co nas zaskoczyło to fakt jak zaplanowali i zabezpieczyli przyszłość żony i... dziecka. Tak. Pojawił się wątek poczęcia dziecka, które miało 8 miesięcy gdy po raz ostatni widziało swojego tatę. To tak bardzo odważna i ciężka decyzja, która też nas zastanowiła. Nigdy nie dowiemy się dlaczego los bywa tak niesprawiedliwy. Dlaczego odbiera życie komuś kto ratował je innym ludziom. Dlaczego kazał lekarzowi stanąć po drugiej stronie i stać się pacjentem w tak ciężkiej i nieuleczalnej chorobie.
Chociaż zabrakło tutaj jakiejś mocnej wymowy czy wbicia szpilki, to książka pozostaje w pamięci. Myśl, że "co by było, gdybym to ja był/była na Jego miejscu..." wciąż nie opuszcza. Nie zakończymy tej recenzji klasycznym stwierdzeniem "Żyj tak, jakby to był ostatni dzień Twojego życia" bo każdy z nas to czytał lub słyszał nie raz, nie dwa. To jak przeżyjemy własne życie jest zależne tylko od nas samych...
コメント