top of page

Hygge nowym pojęciem szczęścia

  • Nasz.Book.Jedyny
  • 31 sty 2017
  • 2 minut(y) czytania

W ostatnich miesiącach rozszalała się moda na HYGGE. W świecie książek ten tytuł, zdobył pierwsze miejsca w TOP każdej księgarni. A o co tak naprawdę chodzi? W zasadzie to o nic nowego ;) Bo hygge to tylko nowe określenie dla Twojego poczucia szczęścia, Drogi Czytelniku! Książka ma piękną okładkę. Twarda oprawa z nadrukowanym efektem BOKEH. Dla niewtajemniczonych - chodzi o te kropki czy też kółeczka, które dają romantyczny efekt na zdjęciach gdy część z nich jest półprzezroczysta. Jednym słowem prosty ale skuteczny zabieg fotograficzny. Niby tak niewiele a jaki wielki efekt! Ten minimalizm i poczucie piękna to chyba już stan hygge! Jeśli chodzi o pozostałe zdjęcia zastosowane wewnątrz książki, no to tu już można byłoby pokusić się o dyskusję. Są one proste, momentami wręcz tak banalne, że kusi nas stwierdzenie, że "każdy zrobiłby takie ujęcia swoim smartfonem". No ale ok. załóżmy, że taki mamy tam klimat lat 90' i się nie czepiamy. No bo przecież, o gustach się nie dyskutuje... a to tylko nasze zdanie ;) Jedno z początkowych zdjęć pokazuje dzieci kąpiące się w blaszanej wannie (acz my wiemy, że to stara, wielka, blaszana, micha jakiej używało się na wsiach praktycznie do wszystkiego). Od razu na myśl przyszedł nam widok dziadka, który latem, na swojej wsi kochanej, pod piękną lipą, moczył sobie nogi w takim blaszaku aby je po prostu schłodzić. Zrozumieją i zobaczą to swoimi oczami wyobraźni tylko nieliczni. Bo nie każdemu było dane wychowywać się na wsi czy nawet odwiedzać swoich dziadków w takich urokliwych miejscowościach.

To co nas rozśmieszyło już na samym początku, to ta pisanina skąd to pojęcie mogło się wziąć i co oznacza i gdzie są jego początki. Tak naprawdę nie dowiadujemy się tutaj niczego konkretnego :) A! No i specjalny sposób wymawiania tego określenia! Przecież duński sam w sobie jest lekko bełkoczący (dla nas) więc dwymowa nie będzie bułką z masłem ;) Im dalej w strony tym śmieszniej! Bo to tak jakby mówić o orgazmie, który przeżywa się w konkretnych miejscach i momentach... No dobra, żeby nie urazić nikogo użyjmy powiedzenia - to tak jakby każdy mówił o duchach a w rzeczywistości nikt ich nigdy nie widział ;) Ale doświadczenie jakie mogłoby dać ujrzenie ducha daje nam to poczucie szczęścia i uniesienia. Czytając kolejne wpisy, podśmiewamy się i prychamy ponownie. A to za sprawką słowa "szwendać się". Czy naprawdę to wymaga takiego wyjaśnienia? Poważnie? Nie wiedzieliście co to znaczy szwendać? To chyba naprawdę zostało opisane nasze dzieciństwo. Poza tym nikt nam nie wmówi, że wieś nie daje szczęścia. To w tym tkwi diabeł. Tam gdzie jest spokój, harmonia zawsze będzie szczęście. Piękne wieczory na łonie natury, zapach lasu, łąki. Prawdziwe warzywa, owoce podkradane na pachcie... Tak, to były najszczęśliwsze lata w naszym życiu. A na wieś chcielibyśmy wrócić.

コメント


bottom of page