top of page

Jak to było? Żyj w celi bracie?... A! w celibacie!

  • Nasz.Book.Jedyny
  • 25 lis 2017
  • 3 minut(y) czytania

Od kiedy zaczęłam rozmyślać nad całą ideologią Kościoła i wiary stwierdziłam, że to się wszystko kupy nie trzyma a tylko dobrze ludzi w butelkę nabija. Najpierw doszłam do wniosku, że wiara sama w sobie jest doskonałą opcją dla ludzi słabych psychicznie (poniekąd nadal tak uważam), a na dzień dzisiejszy dodatkowo utwierdzam się w przekonaniu, że "ksiądz" to po prostu dobrze płatny zawód. I niestety, sprytne podejście.

Należę do grona osób, które zgadzają się ze stwierdzeniem, że "coś" nad nami czuwa i, że częściowo los steruje naszymi żaglami. Jednak moja wiara w Boga Jedynego zakończyła się w czasach licealnych, podczas wspomnianych rozważań. Zdążyłam jeszcze w podstawówce (chyba) dołączyć do bierzmowanych, ale później już powiedziałam "Stop, dziękuję". Oczywiście, że nie spotkało się to z aprobatą rodziny no, ale to była moja decyzja co ja dalej z życiem w sferze duchowej, pocznę. Będąc w ciąży wiedziałam, że dziecka do żadnego chrztu nie oddam. Razi mnie narzucanie przez ludzi, swojego wyznania a już tym bardziej wciskania w czyjeś szpony dziecka, które nie rozumie o co w tym wszystkim chodzi... No tak, przecież komunia to doskonała okazja do prezentów!!

A kolęda to dodatkowa zbiórka kieszonkowego ;) Tyle, że dla księży... Otrzymując książkę "Celibat" Marcina Wójcika niby wiedziałam czego można się spodziewać, ale nie domyślałam się skali problemu. Osobiście uważam to za problem, z którym nie radzi sobie Kościół i jego wysłannicy. W zasadzie to ludzie sobie nie radzą z narzuconymi zasadami. I napiszę to wprost i bez ogródek - ich hipokryzja mnie wkurwia. Przemawia taki wielki jego mość z ambony, że to zło kieruje naszymi sumieniami a sam wieczór wcześniej dobierał się do innego księdza lub co gorzej do... dziecka. Temat jest dla mnie mocno kontrowersyjny, bo aż kipi obłudą. I boli. Tak bardzo boli i brzydzi, kiedy widzisz człowieka "uduchowionego" i myślisz o tym, co dzieje się pod jego sutanną...

"Przed wojną robiło się to, co i dzisiaj tylko, że dzisiaj ludzie mają odwagę się do tego przyznać i żyć po swojemu, a wtedy wszystko się robiło pod pierzynką. Kościołowi to pozostało - grzeszy pod pierzynką, a na zewnątrz stwarza pozory."

Słyszałam jedną, dwie historie o wiejskim Księdzu, który robił dobry biznes samochodowy, kręcił się po burdelach, ale nie przywiązywałam do takich plotek uwagi. Nie interesowało mnie to. Dlaczego to się zmieniło? Ano dlatego, że spod pierzynki zaczęły wychodzić naprawdę obrzydliwe historie. Pedofilia, którą skutecznie uciszano jest na porządku dziennym. Biznes znanego "księdza" z Torunia, wciąż dobrze przędzie dzięki poparciu Pana Prezesa (nie wiem tylko, który z nich jest bardziej niezrównoważony)... Do tego doszły historie Marcina Wójcika. Jedna z nich miała miejsce w znanej mi wiosce, praktycznie obok mojego miasteczka. Oczywiście nie znalazła ona uczciwego zakończenia. Prowadzenie podwójnego życia (tak, sami przełożeni mówili o przymykaniu oczu na zakładanie rodzin) to norma, związki homoseksualne to klasyk. Noż kurwa, ja pierdole!!! I taki człowiek wpieprza się w tematy aborcyjne, polityczne, życiowe... Jakim prawem??? Mówi się, że to nie status majątkowy tworzy Kościół wielkim... Dlaczego zatem nie mogą zrzec się zbieranych datków podczas mszy albo kolęd? Z tego samego powodu, dla którego nie pozwalają ludziom odejść ze swojego "stowarzyszenia". Dlaczego nie rozliczają się ze swoich zarobków, tak jak każdy obywatel skoro za zwykłych ludzi, słabej woli się uważają. Czy to daje im przyzwolenie na ciche gwałty? Boże - dlaczego, widzisz i nie grzmisz.

"Liczyło się jedno: żeby firma działała i przynosiła zyski. Takie standardowe PUK - Przedsiębiorstwo Usług Kościelnych."

Ten temat wywołuje we mnie agresję. Bo ludzie na to pozwalają. Moja rodzina także. Chodząc do Kościoła co niedzielę. Krytykują ich zachowania, ale sami nie mają odwagi odmówić wizytacji księdza na kolędzie. Czy to kwestia wychowania? Czy matki, które wyrzekały się synów odchodzących z kapłaństwa również kierowały się, tą chorą i tak bardzo zaszczepioną wiarą? A co z prośbą obecnego Papieża Franciszka, który chce wziąć na warsztat temat celibatu? Książka jak dla mnie jest dobra i powinna znaleźć się w wielu domach, czy chociażby w wielu rękach i umysłach. Przeczytałam ją ekspresowo i doznałam z jednej strony niedosyt, że tak mało jej a z tej drugiej strony - nie wiem czy chciałabym wiedzieć więcej. Jeśli macie otwarte umysły - przeczytajcie. Poznajcie to środowisko od zaplecza. Każdy medal ma dwie strony. Tylko czasami jedna, jest mocno ubrudzona.

Za egzemplarz recenzencki, dziękuję Wydawnictwu Agora.

Comments


bottom of page